ozdział dwudziesty-dziewiąty: kocham Cię, Jennifer Brown.
Obudził mnie miły zapach. Poczułam woń naleśników z syropem klonowym. W sumie nawet nie wiem jakim cudem wylądowałam w łóżku skoro wczoraj zasnęłam w salonie. Wstając z łóżka popatrzyłam na telefon Justina. Dochodziła jedenasta, a ja dopiero się budziłam, no nieźle. Przypomniałam sobie, że za kilka dni są urodziny Justina, więc jeszcze zaspaną ręką przepisałam kilka najważniejszych kontaktów. Gdy skończyłam i zebrałam się w końcu aby zejść na dół minęło dobre pięć minut. - Cześć kochanie. - przywitał mnie ciepło mój chłopak. - Wszystkiego najlepszego. - ucałował mój policzek kilkanaś... więcej »
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz