Rozdział dwudziesty-trzeci: polubisz takiego Justina, zobaczysz.
- W końcu jesteśmy, do Paryża dzielą nas jedynie godziny lotu. - uśmiechnąłem się do niej. Dziwnie się czułem w samolocie, który nie był mój. Wokół tyle twarzy, które były skierowane tylko na nas. - Ile będziemy lecieć? - zapytała mnie patrząc przez okno. - Mniej więcej pięć godzin. - złapałem ją za podbródek i przybliżyłem do siebie. - Justin nie przy ludziach, błagam Cię. - Wstydzisz się mnie? - Nie, ale jeszcze wsadzą to zdjęcie do netu i będziesz miał przesrane jednym słowem. - powiedziała patrząc mi w oczy. - Dobrze, ale jeden buziak nic nie znaczy, nie? - zaprzeczyła temu, nie... więcej »
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz